Relacje z imprez KT 32 w 2013 roku.

Uwagi wstępne.

1.W czasie każdej wycieczki, krótszej czy dłuższej, autokarowej czy pieszej, przewodnicy zawsze prowadzą komentarz krajoznawczy dotyczący zabytków w szerokim pojęciu, dotyczący historii czy też komentarz dotyczący przyrody, czyli różnych form ochrony przyrody, występowania spotykanych obiektów przyrodniczych.

2.Zawsze są podane ilości punktów, które można zdobyć w czasie danej wycieczki do poszczególnych odznak ustanowionych przez różne jednostki PTTK, czyli Górska Odznaka Turystyczna, Odznaka Turystyki Pieszej, Turysta Przyrodnik, Odznaka Krajoznawcza, Odznaka Fotografii Krajoznawczej lub inna.

3.Na stronie www.foto.pttk.rzeszow.pl, można oglądać zdjęcia z niektórych wycieczek, oczywiście wtedy, kiedy ktoś je robi. Dlatego zachęcamy, w imieniu Zarządu KT 32, do fotografowania, potem do wysłania zdjęć do kol. Andrzeja Wesołego, prezesa Zarządu KT32,na adres wycieczki@pttkrzeszow.pl, który umieści je na w/w stronie.

Krótkie relacje

28.XXII "Mikołajki"w Widełce, 7.12.2013 r. (sobota).

Kolejne od 1992 r., już XXII "Mikołajki" dla dzieci z klas I-IV, tym razem miały miejsce w Widełce k/Kolbuszowej, dzięki uprzejmości Dyrekcji miejscowego Zespolu Szkół. Uczestniczyły dzieci ze szkół podstawowych z Rzeszowa nr 6, 16, 27, SP 10 Jarosławia, SP z Widełki, SP z Nienadówki oraz młodzież MDK Rzeszów. Łącznie z dorosłymi przyjechało do Widełki 170 osób, w tym 130 dzieci. Po przyjeździe do szkoły, opiekunowie otrzymali numery startowe do marszów na orientacje. O 10.00 wystartowała pierwsza drużyna. Każda drużyna była obok szkoły, w poblizu piewrszego punktu kontrolnego, zaznajamiana z mapą, z przebiegiem trasy, wszak niektórzy uczestnicy widzieli pierwszy raz mapę. Cała trasa była pod bacznym okiem sędziów, którzy w razie kłopotów pomagali, by uczestnicy nie pogubili się. Start wszystkich drużyn nastąpił bardzo sprawnie, najlepsze drużyny wracały z mapami i kartami uczestnictwa po 35 minutach, a czas dopuszczalny to 60 minut. Komisja sędziowska, na czele z kol. Łukaszem Kuczmarzem, oceniała na bieżąco wyniki. Po przybyciu ostatniej drużyny, ustalano ostateczne wyniki, młodzież tymczasem korzystała z posiłku (herbata, parówki), oraz uczestniczyła w zabawach organizowanych na sali gimnastycznej, przez czwórkę studentek, na czele z Kasią Wesół. Należy też wymienić silną grupę pań z KT 32, które posługiwały w kuchni (gotowały parówki, herbatę). Kiedy wszyscy byli już syci, napojeni herbatą, przybył św. Mikołaj, serdecznie witany przez wszystkich. Każdy uczestnik otrzymał podarunek od św. Mikołaja. Kiedy św. Mikołaj odjechał sankami (był już śnieg), kol. Łukasz ogłosił wyniki marszów na orientację. O godz. 14.00, kol. Andrzej Wesół, prezes KT 32, podziękował wszystkim za uczestnictwo, podziękował panu Dyrektorowi z Widełki za udostępnienie szkoły, za pomoc w organizacji. Podziękował również opiekunom dzieci, podziękował paniom "z kuchni", czwórce w/w studentek, oraz sędziom za wykonaną pracę. Wszyscy zadowoleni, szczęśliwi odjechali do domu. Kończąc tę krótką relację, należy dodać, że cały czas kilku uczniów z Widełki, razem z panem Dyrektorem, bezinteresownie pomagali w różnych sprawach. Reasumując, przebieg całej imprezy był możliwy dzięki temu, że znalazło się prawie 20 osób, które zadbały o bezpieczny, miły i sympatyczny przebieg. Należą sie im duże podziękowania. Zdjęcia na stronie: www.foto.pttk.rzeszow.pl.

27.Kolejna wycieczka z cyklu "Korona Pogórzy", 1.12.2013 r, (niedziela).

Uczestniczyło 47 osób, w tym 1 uczeń.Pomysł wycieczki, jej prowadzenie, to dzieło kol. Łukasza Kuczmarza. Po przyjeździe do Zboisk, grupa wyruszyła, oczywiście pod czujnym okiem wspomnianego kol. Łukasza. Niestety, widoków i panoram górskich nie było, ponieważ niski pułap chmur to uniemozliwiał. Tym nie mniej, przez krótkie chwile można bylo zobaczyć Bukowsko, Karlików, Rzepedkę, czy też Pasmo Wiechy. Po dojściu na szczyt Wyższy Las (590 m), każdy mógł osobiście zobaczyć i usłyszeć jak pracują elektrownie wiatrowe, albowiem stały tam 3 takie urządzenia. Idąc dalej, po dojściu na szczyt Dziady (647 m), prowadzący zarządził przerwę na śniadanie, nie na trawie, ale na śniegu, ponieważ w nocy spadło nieco białego puchu. Po skonsumowaniu zabranych "schabowych i kurczaków pieczonych", nastąpił wymarsz w drugą część wedrówki, przez Kuty (664 m), w kierunku Zawadki Morochowskiej. Pogoda się poprawiła, niektórzy widzieli piękne, niebieskie włoskie niebo. Ale wracając do meritum, kol. Łukasz zaprowadzil grupę do miejsca, gdzie przed II wojną światową stała cerkiew, obok cmentarz, a dzisiaj sa zbiorowe mogiły 73 mieszkańców Zawadki, zamordowanych w 1946 r., w 3 różnych atakach przez oddziały Ludowego Wojska Polskiego (34 pp 8 DP) i WOP. Rozkaz pierwszej pacyfikacji wsi (25.01.1946 r.) wydał dowódca pułku, oficer radziecki ppłk Stanisław Pluto. Celem ataków na wioskę była likwidacja członków UPA, którzy mieli przebywać w Zawadce, oraz zmuszenie mieszkańców do wyjazdu do ZSRR. Bedąc na cmentarzu, patrząc na stare nagrobki, na zbiorowe mogiły, przychodzi refleksja, dotycząca skutków decyzji podejmowanych przez mniej lub bardziej znaczących polityków, skutków dotyczacych ludności cywilnej. Ostatnim punktem wycieczki, było zwiedzanie pięknej cerkiewki w Morochowie, gdzie ks. Julian przyjął grupę niezwykle serdecznie, opowiedział historię świątyni, podkreślił przyjazne wzajemne relacje mieszkanców Morochowa. Do Rzeszowa, autokar firmy przewozowej T. Dziopaka, dowiózł na ok. 17.00.

26.XXIV Rajd "Listopad w górach",8-11.11.2013 r. (piątek - poniedziałek).

W rajdzie uczestniczyły 53 osoby. Najwięcej z Rzeszowa, ale też z Boguchwały, Warszawy, Sanoka, Ropczyc, Sędziszowa Młp., Krakowa. Od kilku lat rajd ma swój "fanklub", co cieszy organizatorów. Program rajdu przygotował kol. Łukasz Kuczmarz, który również każdego dnia prowadzil grupę.

8.11.2013 (piątek) – dojazd przez Tarnów, Wojnicz, Myślenice, Wadowice, Kęty do Czernichowa. Przejście: Czernichów – Suchy Wierch (799) – Czupel (933) – Magurka Wilkowicka (909) - Wilkowice. Pierwszy dzień wyprawy okazał sie być dniem pogodnym, można było oglądąć niebo bez chmur, co chwilę inne panoramy. Po wyjściu z Czernichowa, po ok. pół godzinie, widać już było górę Żar, a na wierzchołku, sztuczny zbiornik wodny, będący elementem elektrowni szczytowo-pompowej. Co ciekawe, na górze tej znajduje się również znane szybownisko, skąd co kilkanaście minut startował szybowiec ciągnięty przez samolot. Będąc w pobliżu szczytu Czupel, była okazja zobaczyć szybowce, latające "tuż" nad drzewami.

09.11.2013 (sobota) – dojazd do Rycerka Kolonia. Przejście piesze: Rycerka Kolonia – Wielka Racza (1236) – schr. PTTK – Mała Racza (1178) – Przeł. Śrubita – Kikula (1119) – Przeł. Przegibek (990) – schr. PTTK – Bendoszka Wlk. (1144) – Rycerka Kolonia. Drugi dzień wyprawy, po solidnym śniadaniu, autokar wiezie grupę do miejscowości Rycerka Kolonia. Pogoda tym razem nie sprzyja, pada mżawka, nic nie widać, ale wędrówka w takiej "angielskiej" mgle i mżawce, też ma swój urok. Stosunkowo szybko osiagniete zostało schronisko PTTK na Wielkiej Raczy, gdzie można było zobaczyć innych turystów, którzy nie zwarzając na gorsza pogodę, wybrali sie w góry. Duży podziw wzbudził tato z dwójką uczennic, przyjechali aż ze Swarzędza k/Poznania. Po wypiciu gorącej kawy, herbaty, grupa wyruszyła w dalszą drogę, by przez Prz. Przegibek, zatrzymując sie w tamtejszym schronisku, dojść do Rycerki Kolonia, pomijając (mimo wszystko pogoda) szczyt Bendoszki Wielkiej.

10.11.2013 (niedziela) – dojazd do Soblówki. Przejście piesze: Soblówka – Przeł. Przysłup – Rycerzowa Wielka (1226) – schr. PTTK – Rycerzowa Mała (1207) – Młada Hora – Hutyrów - Rajcza. Trzeci dzień, pogoda łaskawa, nie pada, realizacja programu, czyli wyjście z Soblówki, skąd wyruszyła równoległa trasą na Rycerzową Wielką grupa "Optymistów" z Katowic. Droga prowadziła w większości lasem, słońce od czasu do czasu podnosiło temperaturę, wszak w nocy było kilka stopni "na minus". Na Rycerzowej, leżały płaty śniegu. Po osiągnięciu bacówki PTTK, gorąca herbata, czekolada na gorąco, smakowały jak nigdy. Ogrzani i wypoczęci, wyruszyliśmy w dalszą drogę, by tym razem dojśc na miejsce, czyli do pensjonatu "Góral" w Rajczy, gdzie czekał smaczny posiłek.

11.11.2013 (poniedziałek) – dojazd do Przeł. Glinka. Przejście piesze: Przeł. Glinka – Krawców Wierch (1084) – schr. PTTK – Glinka (929) – Glinka. Najkrótsza trasa z wszsytkich dni, wszak to ostatni dzień, kiedy czeka jeszcze kilkugodzinny dojazd do Rzeszowa, a niektórych jeszcze dalej. Zgodnie przeplatanką pogodową, dzień z chmurami, z padającą mżawką. Tym nie mniej, wszyscy wyruszyli na trasę, w czasie której był jeden postój w bacówce Na Krawców Wierchu, gdzie wszystkie miejsce w jadalni, na korytarzu były zajete przez turystów. Po tradycyjnej herbacie, kol. Łukasz zarządził wymarsz w kierunku autokaru, by wyruszyć do Rzeszowa. Wszystko co miłe ma też swój koniec. W przyszłym roku mają być w tym terminie Pieniny. Kol. Łukasz już teraz zaprasza.

25.Pielgrzymka do Łopienki, 6.10.2013 r. (niedziela).

Uczestniczyło 37 osób, w tym dwójka uczniów. Tym razem trasa przejścia do Łopienki prowadziła z Dołżycy, przez Przełęcz 740 m. Pogoda dopisała, drzewa zaczęły zmieniać kolor liści z zielonego na inne pastelowe barwy, krótko mówiąc początek złotej polskiej jesieni. W Dołżycy dołączyła grupa uczestników XLIX Rajdu "Jesień w Beskidzie Niskim". Po dojściu na wspomnianą wyżej przełęcz, wszyscy skonsumowali zabrane ze sobą wiktuały. Kiedy grupa dotarła do Łopienki, właśnie rozpoczęła sie tam modlitwa różańcowa, po której o godz. 11.00, grupa księży odprawiła mszę św. Ilość uczestników nie pozwalała wszystkim chętnym wejść do środka. Dlatego, dużo osób, dopiero po zakończeniu nabożeństwa, mogło wejść do świątyni, pokłonić się Matce Bożej w cudownej ikonie, zobaczyć rzeźbę Chrystusa, zobaczyć poświęconą w czasie mszy św. pięknie odnowioną ambonę. Po degustacji różnych smakołyków odpustowych, po zrobieniu zdjęć, grupa przeszła na parking w Polankach, gdzie czekał autokar. Przejazd do Rzeszowa miał miejsce przez Polanki i Solinę. Jadąc z Polanek, obok drogi, nad wysokim urwiskiem, stoi kapliczka, zwana Kapliczką Szczęśliwego Powrotu. Piękny wiersz o tej kapliczce napisała, zauroczona Bieszczadami, Wiesława Kwinto-Koczan z Torunia.

Kapliczka Szczęśliwego Powrotu

Na wysokim piętrze

jakby szykując się do lotu

stromym daszkiem nakryta

Kapliczka Szczęśliwego Powrotu

Pod nią rzeczne wiry

po kamieniach brzęczą

wędrowcy świece palą

z wiadomą intencją:

„Pozwól wrócić do domu

z bieszczadzkich wykrotów

Matko Boża z Kapliczki

Szczęśliwych Powrotów"

Przejeżdżając przez Polańczyk, trudno było, by nie zatrzymać się w miejscowym Sanktuarium Matki Bożej, gdzie znajduje sie ikona Matki Bożej Łopieńskiej, przywieziona tam w 1949 roku z Łopienki. Ostatnim punktem wyjazdu, był pobyt w Solinie, gdzie po krótkim spacerze po koronie zapory, każdy mógł zjeść pstrąga, lub inne dania kuchni regionalnej.

24.XLIX "JBN", dorośli, gimnazja i szkoły średnie, 4-6.10.2013 r.

Uczestniczyło 120 osób, z tego 91 to młodzież. Wkrótce relacja.

23.XLIX "JBN", podstawówki, 27-29.09.2013 r.

Uczestniczyły 52 osoby, z tego 45 to uczniowie. Zgodnie z tradycją, od kilku już lat, Rajd "Jesień w Beskidzie Niskim", odbywa się w 2 terminach. W pierwszym terminie uczestniczy młodzież ze szkół podstawowych. Bazą noclegową, był Ośrodek Caritas Archidiecezji Przemyskiej w Rzepedzi. Warunki pobytu bardzo dobre, miłe przyjęcie przez pracowników. Tym razem uczestniczyło tylko 45 dzieci, wraz z opiekunami, chociaż jeszcze tydzień przed terminem rajdu było chętnych ponad 100 osób. Szkoda, albowiem pogoda była bardzo sprzyjająca wędrówkom, nie było deszczu, nie było za gorąco.Dla formalności należy podać, że uczestniczyły dzieci ze szkół w Nienadówce, SP 27 w Rzeszowie, SP 25 w Rzeszowie, MDK Baranówka w Rzeszowie oraz SP nr 2 w Jarosławiu. Przewodnikami na trasach rajdu byli kol. Tadeusz Gałązka, kol. Stanisław Polański oraz komandor rajdu, czyli kol. Andrzej Wesół. W pierwszym dniu trasa rajdu prowadziła z przystanku Jawornik k/Rzepedzi, przez miejsce po wsi Jawornik, gdzie zachował cmentarz, cerkwisko, dalej przez studencką bazę namiotową, by dojść na szczyt o nazwie Wahalowski Wierch, skąd czerwonycm szlakiem osiągnąć Komańczę. Po drodze były przerwy na posiłek i odpoczynek. Ostatnim punktem wędrówki w tym dniu było zwiedzanie cerkwi w Turzańsku, świątyni zaliczonej w tym roku do obiektów Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Była więc okazja, by osoby zdobywające odznakę UNESCO, mogły uzyskać potwierdzenie pobytu w Turzańsku. Drugi dzień, to dzień najdłuższej wędrówki, albowiem zaczęła się w Nowym Łupkowie, dalej przez Łupków, Siwakowską Dolinę do Przełęczy Radoszyckiej. Tutaj przyjechał autokar, zabrał wszsytkich do Rzepedzi. Trasa o tyle ciekawa, że oprócz wrażeń turytycznych, widokowych, grzybiarze mieli okazję nazbierać dużo grzybów, szczególnie kani. Królem grzybiarzy został kol. Andrzej Wesół, który zapełnił prawie cały plecak. Wieczorem, miał miejsce konkurs krajoznawczy, a rozdanie nagród odbylo się przy ognisku, gdzie wszyscy uczestnicy mieli okazję upiec kiełbaski. Trzeci, czyli ostatni dzień, to msza św. dla zainteresowanych w kaplicy ośrodka, śniadanie i wyjazd na trasę. Tym razem trasa prowadziła z Puław Górnych, przez Bukowicę, Wernejówkę do Puław Dolnych. Pogoda również dopisała, wszyscy zadowoleni, pełni wrażeń, wrócili do Rzeszowa.

22.Dodatkowa wycieczka w Beskid Niski, 8.09.2013 r. (niedziela).

Relacja kol. Andrzej Wesół.

Kolejna pogodna niedziela i następna wesoło-kołowa wycieczka w Beskid Niski. Uczesniczyło w niej 48 osób, z tego 3 osoby to mlodzież szkolna. Rozpoczynamy ją w Kotani – „niestety” dla nas, równocześnie z Mszą św. odprawianą w przepięknej dawnej cerkwi pw. śś Kosmy i Damiana. To skutecznie uniemożliwia zwiedzenie jej wnętrza. Słońce powoli wspina się na niebie, a my – naśladując je – wśród rozległych łąk kroczymy też coraz wyżej, w kierunku naszej góry – Kolanina (705 mnpm). Po drodze, niektórym udaje się trochę „podładować”, poprzez bliski kontakt z elektrycznym pastuchem. A potem zaczyna się – towarzyszący nam przez większość wędrówki beskidzki las. Przeważnie buczyna, przeplatana czasem iglastymi fragmentami świerczyny lub rzadszej jedliny i sośniny. Po drodze mijamy historyczne ślady po zmieniających się gospodarzach tych terenów. Po przedwojennych Łemkach zostały tylko zdziczałe drzewa owocowe; resztki asfaltowych dróg robionych na potrzeby PGR-ów – to efekt gospodarczego boomu lat 60-ych i 70-ych. Ale są też i świeże ślady ludzkiej ingerencji w magurską (od Magurskiego Parku Narodowego) przyrodę – czyli wybudowane w tym roku turystyczne wiaty. Po dłuższej przerwie w jednej z nich, zdobywamy Kolanin, z którego zejście było chyba największą atrakcją wycieczki. Strome i twarde, ale mimo braku deszczu miejscami poślizgowe – niejeden turystyczny zadek się o tym przekonał. A na Przełęczy Hałbowskiej chwila zadumy nad losem kolejnej grupy dawnych mieszkańców – zamordowanych tam Żydów. Tutaj też mamy okazję podziwiać wyschłą na słońcu nadobnicę alpejską – rzadki gatunek owada – szkodnika, będącego pod ścisłą ochroną. Szybkie i lekko intensywne podejście, resztki karpackiej puszczy w Obszarze Ochrony Ścisłej „Kamień” i wreszcie coś, co zadowoliło panoramiczne oczekiwania górskich turystów – rozległe widoki z łąk nad Krempną. Uwidoczniły się tam dwie postawy uczestników wycieczki: SŁONECZNIKÓW – szukających jednych z ostatnich promieni słonecznych tego lata i CIENIASÓW – którzy przerwy spędzali raczej w osłoniętych miejscach. Planowane szybkie zejście do Krempnej zostało częściowo zakłócone przedsmakiem planowanego na kolejny rok cyklu Kołowych wycieczek: Haszczowanie z Marianem. Ale zbilansowaliśmy to wejściem do cerkwi w Krempnej. Wprawdzie nie była oświetlona i ikonostas nie uwidocznił się w pełnej krasie, ale i tak niejednego zachwycił. Zakończyliśmy wyprawę w centrum Krempnej umawiając się na kolejną „Niską” wycieczkę – tym razem już w jesiennych barwach.

21.150 lata Powstania Styczniowego, 7.09.2013 r.,( sobota).

Druga wycieczka dotycząca 150. rocznicy Powstania Styczniowego. Wycieczkę prowadziła kol. Dorota Michnia, przewodnik terenowy z uprawnieniami na Roztocze. Pierwszym punktem był Zaklików, gdzie obok kościoła stoi słup graniczny z czasów zaborów. Słup ten przypomina o tym, że po jednej stronie był zabór rosyjski, a po drugiej zabór austriacki. W pobliskiej miejscowości Lipa, stoi odtworzona budka graniczna z czasów zaborów. Kolejnym punktem wycieczki był Batorz, tu na miejscowym cmentarzu znajduje sie mogiła, gdzie pochowany jest Marcin Borelowski - Lelewel, mieszkaniec Rzeszowa, jeden z głównych dowódców oddziałów powstańczych na Roztoczu. Około 1,5 km od Batorza, na Sowiej Górze, jest pomnik przypominjacy o tym, że tam właśnie zginął 7.09.1863 r. wspomniany wyżej Marcin Borelowski. Po pobycie w Batorzu, grupa przejechała na wzgórze Polak, koło Panasówki, gdzie Marcin Borelowski, kilka dni przed śmiercią, dowodził zwycięzką bitwą z oddziałami rosyjkimi. Tak sie złożyło, że w tym dniu, miała miejsce rekonstrukcja wspomnianej, zwycięzkiej bitwy. Była to dodatkowa atrakcja dla uczestników wycieczki. Na koniec, grupa udała się do Zwierzyńca, skąd po krótkim spacerze, po posiłku, nastąpił odjazd w kierunku Rzeszowa. W wycieczce wzięło udział 29 osób.

20.Korona Pogórzy - Pogórze Wielickie, 11.08.2013 r. (niedziela).

„Korona Pogórza Karpackiego” - Pogórze Wielickie: Wieszagóry (467).

Relacja kol. Tadeusza Gałązki.

Tym razem odwiedziliśmy Pogórze Wielickie. Co prawda z Rzeszowa do celu było daleko ale dzięki autostradzie A 4 na odcinku Tarnów – Kraków udało się trochę nadgonić czas. Przy ładnej, słonecznej pogodzie wyszliśmy z Bęczarki w stronę Wieszagóry. Po niecałej godzinie bardzo spokojnego marszu osiągnęliśmy zalesiony szczyt 467 m n.p.m., na mapach Compassu bezimienny, a przez miejscowych nazywany Wieszagóry. Według zapewnień kol. Łukasza jest to najwyższy punkt Pogórza Wielickiego. Ale jak to często bywa w przypadku pogórz, sprawa jest dyskusyjna i zależy od przyjętego podziału geograficznego. Może się więc okazać, przy przyjęciu innego podziału, że pomimo dobrej woli i starań kol. Łukasza zdobywany „Alternatywną Koronę Pogórza Karpackiego”. Z zalesionej Wieszagóry zeszliśmy do Rudnika gdzie czekał na nas autokar. Przejechaliśmy na Przełęcz Sanguszki i dalszą część wycieczki kontynuowaliśmy w Beskidzie Makowskim. Na przełęczy zapoznaliśmy się z historią budowy drogi biegnącej przez nią i obelisku upamiętniającego to wydarzenie oraz przebiegiem walk w czasie Konfederacji Barskiej, które toczyły się w okolicy. Szlakiem niebieskim ruszyliśmy na Krowią Górę, na którą dotarliśmy w dwóch grupach. Część uczestników zapewne tak rozpamiętywała burzliwą historię okolicy, że przegapiła ostry skręt szlaku. Szczęśliwie nikt się nie zgubił, a panorama z Krowiej Góry wynagrodziła nam trud podejścia. Dalej szlakiem niebieskim, a potem czerwonym ruszyliśmy w stronę Bieńkowskiej Góry. Pomimo częściowo odkrytego południowego stoku, nie zapewnia ona panoram. Po dotarciu do kapliczki myśliwych na Babicy, jedna z osób uczestniczących w wycieczce poczuła się słabo, więc prowadzący podjął decyzję o sprowadzeniu jej do autokaru. Wymagało to zorganizowania „eskorty” i zmiany zamkowego, z czym kol. Łukasz uporał się z dużą wprawą. Dalsza droga zaprowadziła nas do rezerwatu „Las Gościbia”, gdzie chroni się obszar źródliskowy potoku Gościbia oraz przylegający do niego las bukowy. Kolejny postój na panoramę mieliśmy na Trzebuskiej Górze. Szlak czerwony poprowadził nas w stronę Sularzowej. Przed podejściem odbiliśmy i bez szlaku zeszliśmy do Stróży, gdzie czekał autokar. Do Rzeszowa wróciliśmy około godziny 20. W wycieczce wzięło udział 50 osób, które prowadził kol. Łukasz Kuczmarz, a zamykającymi byli kol. Tadeusz Gałązka i kol. Teresa Wiech.

19.Ostatnia wycieczka "Szlakiem Szwejka", 4.08.2013 r. (niedziela).

Ostatnia wycieczka z cyklu „Szlakiem Dobrego Wojaka Szwejka”: Przemyśl – Prałkowce.

Cykl zaproponowany dwa lata temu przez kol. Tadeusza Gałązkę, cieszył się dużym powodzeniem, ilość osób uczestniczących w każdej wycieczce,świadczyła, że jest zainteresowanie wycieczkami pieszymi, że jest zainteresowanie historią. Należą sie podziękowania kol. Tadeuszowi za pomysł tego cyklu, jak również za jego realizację. Znając kol. Tadeusza, pewnie ma już pomysł na nowy cykl wycieczek.

Poniżej Jego relacja z ostatniej wycieczki.

Ostatni etap „szwejkowskiej” wycieczki zaczęliśmy przy Bramie Dobromilskiej w Przemyślu. Bramą tą powieściowy bohater wkroczył jako rosyjski jeniec do Przemyśla. Podążając szlakiem poznawaliśmy miejsca związane ze Szwejkiem, oraz zabudowę twierdzy, jakże inną od fortów. Koszary różnych formacji, magazyny, fabryki konserw, szpital i budynki szpitali polowych, odwachy, siedziby dowództw, areszty i więzienie, jakże inny Przemyśl od tego zamkowo-katedralno-fajecznego, a jednak to samo miasto. Na dworcu zrobiliśmy chwilę odpoczynku na kanapkę, oraz podziwianie architektury i kunsztu renowatorów tego zabytku. Właściwie dworzec jest ostatnim przemyskim miejscem opisanym przez Haszka, stąd Szwejk udaje się do swojej kompani w rejon Sambora. Jednak to co kończy się w powieści, zaczyna się w wizerunku miasta. Szwejk, dzięki działaniu Towarzystwa Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka stał się „twarzą” Przemyśla i jego „produktem turystycznym”. Pięć lat temu dzięki staraniom Towarzystwa odsłonięto na rynku pomnik Szwejka, do którego skierowaliśmy nasze kroki. Przy pomniku zrobiliśmy pamiątkowe fotografie. Przemyśl opuściliśmy Bramą Sanocką Dolną i rozpoczęliśmy podejście pod wzgórze Kruhel. Tam obejrzeliśmy fragment mocno zarośniętej baterii artyleryjskiej wspomagającej pierścień zewnętrzny fortów. W drodze na Helichę zatrzymaliśmy się przy pomniku upamiętniającym przemyskich Żydów rozstrzeliwanych przez Niemców w tym miejscu. Wkrótce dotarliśmy do końca szlaku szwejkowskiego. Pod szczytem dochodzi on do szlaku niebieskiego, który przejmuje rolę łącznika przez Pogórze Przemyskie i łączy się ze szlakiem szwejkowskim w rejonie Truszowskiego. Dalsza trasa prowadziła szlakiem niebieskim a później bez szlaku do Prałkowiec. W drodze powrotnej do Rzeszowa, koledzy Mirosław Moczarski i Michał Wiech otrzymali upominki książkowe ufundowane przez kol. Wiktora Knagę. Do Rzeszowa wróciliśmy około godz. 19. W wycieczce wzięło udział 47 osób, które prowadził kol. Tadeusz Gałązka, a grupę zamykał kol. Michał Wiech.

Na zakończenie cyklu, prowadzący serdecznie dziękuje wszystkim, którzy pomagali na szlaku czy to w roli „zamkowych” czy też „szperaczy”, za okazaną pomoc i włożony trud, wszak nie zawsze było łatwo.

Tadeusz Gałązka- przewodnik beskidzki.

18.Kolejna wycieczka z cyklu "SPINACZ", 21.07.2013 r (niedziela).

Kolejna, już 3-cia wycieczka z cyklu "SPINACZ", relacja kol. Tadeusza Gałązki.

Trzecia wycieczka zamkająca tegoroczny cykl "Spinacza". Początek wycieczki na dworcu PKS zaskoczył wszystkich. Po raz pierwszy wsiadaliśmy do autokaru po wyczytaniu z listy zapisów. System ten, wprowadzony na wzór stosowanego przez nasze Biuro Podróży, ma na celu uporządkowanie wsiadania, rezerwację miejsc dla osób które z różnych względów muszą siedzieć z przodu oraz przyspiesza sprawdzanie obecności. Tak uporządkowani pojechaliśmy "pozdrowić Góry Świętokrzyskie". Szlak rozpoczeliśmy idąc z Gołoszyc, zabytkową aleją lipową, która zamiast zwyczajowo kończyć się przed dworkiem, doprowadziła nas do cmentarza z czasów Wielkiej Wojny. czyli I wojny światowej. W porównaniu z beskidzkimi, cmentarz bardzo skromny. Drewniane krzyże bez rozróżnienia wyznań, otoczone ziemnym wałem i niewielki betonowy pomniczek postawiony w latach 80 XX w. Od cmentarza drogą polną dotarliśmy do lasu i podnóża pasma Jeleniowskiego. Podejście nie było trudne, ani zbyt męczące. Na grzbiecie szlak parokrotnie przecinał dawne linie okopów. Idąc cały czas lasem pokonaliśmy kulminacje Truskolaski i Wesołówki, docierając do przełęczy Karczmarka. Tam mieliśmy dłuższy postój. Z przełęczy cały czas szlakiem czerwonym szliśmy na Szczytniak. Po drodze minęliśmy rezerwat "Małe Gołoborze". Samego gołoborza z tego rezerwatu jednak nie zobaczyliśmy. Po dotarciu na Szczytniak mieliśmy wreszczie okazję ujrzeć gołoborze w całej okazałości. Po kolejnym odpoczynku, ruszyliśmy ku przełęczy Jeleniowskiej i szczytowi o tej samej nazwie. Na podejściu pod szczyt brak oznaczenia szlaku na dość ważnym skrzyżowaniu rozproszył naszą grupę. Nie przeszkodziło nam to odnaleźć się na Jeleniowskim w komplecie. Wkrótce dotarliśmy do Paprocic, gdzie czekał na nas autokar. Do Rzeszowa powróciliśmy na 19, czyli ze sporym wyprzedzeniem w stosunku do czasu planowanego powrotu. W wycieczce wzięło udział 51 osób. Grupę prowadził kol. Łukasz Kuczmarz, nad "tyłami" czuwali kol. kol. Michał Organ i Tadeusz Gałązka.

17.Kolejna wycieczka "Szlakiem Szwejka", 7.07.2013 r. (niedziela).

Kolejna wycieczka z w/w cyklu, tym razem na trasie: Medyka - Nehrybka, relacja Tadeusza Gałązki. Tym razem miało być lekko, łatwo i przyjemnie, wyszło jak zwykle na szwejkowskim szlaku. Zaczęliśmy od poszukiwania szlaku w Medyce gdyż tradycyjnie mapa mówiła jedno a teren drugie. Po szczęśliwym odnalezieniu znaki nawet ładnie nas prowadziły przez pewien czas. A potem przed nami „wyrosła” kukurydza po horyzont. Klucząc pomiędzy zasiewami ze zmiennym szczęściem odnajdywaliśmy drogę. Czasami nawet dość błotnistą, dzień wcześniej była ulewa. Za to bez problemów nas odnalazł patrol Straży Granicznej. Po zwyczajowym wylegitymowaniu prowadzącego, był czas na chwilę pogawędki o szlaku i sianiu kukurydzy bez zważania na dawne drogi i miedze. Po dalszym przedzieraniu się miedzami dotarliśmy wreszcie do Fortu XV Borek. Tam pozwoliliśmy sobie na dłuższy odpoczynek i zapoznanie się z fortem. W chwili obecnej fort dzierżawiony jest od gminy przez Stowarzyszenie 3. Historycznego Galicyjskiego Pułku Artylerii Fortecznej imienia Księcia Kinsky'ego, wstęp na fort kosztuje 2 zł. od osoby. Następnym naszym celem był Fort I Salis-Soglio. Tym razem prowadził nas czarny szlak forteczny więc bez przeszkód dotarliśmy do celu. Fortyfikacja robi wrażenie swoją wielkością i ilością różnorodnych pomieszczeń. My zwiedziliśmy jeden z dziedzińców, prochownię i główny wał artyleryjski. Próba wypatrzenia żołny w pobliskim rezerwacie „Skarpa Jaksmanicka” skończyła się niepowodzeniem. Nie zrażeni tym ptasim afrontem udaliśmy się do Jaksmanic. Kolejny odpoczynek i kolejny fort. Tym razem Fort IIb Cyków, mały fort piechoty. Ze świeżymi siłami ruszyliśmy do Łuczyc. W wiosce zapadła decyzja o zmianie trasy. Czasu straconego w kukurydzy nie dało się nadrobić i z żalem odpuściliśmy sobie zwiedzanie fortu. Z Łuczyc doszliśmy do Nehrybki gdzie zahaczyliśmy o miejscowy festyn. Nie tracąc wiele czasu na świętowanie odnaleźliśmy autokar i z półgodzinnym opóźnieniem dotarliśmy do Rzeszowa. W wycieczce wzięło udział 48 osób (różnie do niej przygotowanych), prowadzonych przez kol. Tadeusza Gałązkę. Grupę zamykał i obserwował „gospodarskim okiem” prezes Koła 32 kol. Andrzej Wesół. Odcinek szlaku od Medyki do Fortu Borek w obecnej formie nie nadaje się do uprawiania turystyki, przed czym przestrzega piszący te słowa.

16.70-a rocznica śmierci gen. W. Sikorskiego - 6.07.2013 r. (sobota).

Wycieczka przeniesiona z 22.06.2013 r. Uczestniczylo 34 osoby, z tego 2 to dzieci szkolne. Pierwszym punktem był pobyt w Tuszowie Narodowym, gdzie uczestnicy zobaczyli miejscowy 100-letni kościół, w którym czczony jest obraz Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych. Wg informacji przekazanej nam przez ks. proboszcza, w przyszłości ma powstać sanktuarium Matki Bożej. Kazdy z uczestników otrzymał pamiatkowy obrazek Matki Bozej. Drugim punktem bylo zwiedzanie Centrum Pamięci gen. Władysława Sikorskiego, wszak 4 lipca minęła 70-ta rocznica tragicznej śmierci gen. Sikorskiego. Tutaj, właśnie w Tuszowie N., 20 maja 1881 r. urodził się W. Sikorski. Samo Centrum , to dwie sale, w których znajdują się dokumenty, przedmioty przypominające postać generała. Wszystko jest pod opieką Gminnej Biblioteki, stąd Pani z biblioteki opowiedziała historię placówki, opowiedziała życiorys W. Sikorskiego. Kolejnym miejscowością, gdzie przybyła wycieczka, był Chorzelów. W tej miejscowości, 7 lipca 1881 r., został ochrzczony Władysław Eugeniusz Sikorski. Dzisiaj, nie ma już świątyni, w której miał miejsce chrzest, albowiem na miejscu tamtego kościoła, stoi świątynia z 1908 r. projektu Teodora Talowskiego. Znajduje sie tutaj chrzcielnica, ze starego kościoła, jest też stosowna tablica z 1981 r., mówiąca o wydarzeniu z 1881 r. Od roku 2008, jest tutaj sankturium Matki Bożej Królowej Rodzin, w ołtarzu głównym znajduje się obraz Św. Rodziny, obraz przypominający Matkę Bożą Dzikowską z Tarnobrzega. Po wysłuchaniu informacji przekazanej przez ks. rezydenta, po otrzymaniu pamiątkowych obrazków, autokar zawiózł uczestników do Rzemienia, gdzie miał miał miejsce spacer po parku, w którym mozna byłoi zobaczyć dawny pałac Szaszkiewiczów (obecnie internat zespolu szkół), oraz dawną basztę mieszkalno-obronną, siegajaca poczatkami XV w., przebudowaną w latach 30-tych XX w., ostatnio dostosowaną do użytkowania jako dom mieszkalny. Jest w rękach prywatnych, stąd nie zawsze można ja zwiedzać. Wszyscy uciekali szybko z parku, albowiem komary atakowały bez litości. Po krótkiej jeździe , grupa dotarła do Przecławia, do pałacu Rejów. Pięknie odrestaurowany po burzliwych kolejach losu, pokazany został przez miejscową panią przewodniczkę. Sam Przecław, miasto od 2010 r., ze starannie utrzymanym rynkiem, zrobił na wszystkich pozytywne wrażenie. Ostatnim miejscem, zwiedzanym przez uczestników wycieczki, było Europejscie Centrum Pamięci i Pojednania w Pustkowie k/Dębicy. Otwarte w 2012 r., obok Królowej Góry (220 m n.p.m.), nazywanej Górą Śmierci. W czasie II wojny światowej Niemcy urządzili tutaj obóz parcy przymusowej. Zginęło ok. 15 000 osób, a byli to jeńcy francuscy, radzieccy, Żydzi i Polacy. Na wspomnianej górze znajdowało sie krematorium, gdzie palono ciała osób zmarłych w obozie, lub rozstrzelanych. W Centrum odtworzono barak żolnierzy niemieckich, oraz barak więźniarski. Miejsce tragiczne, powinno być odwiedzane przez wszystkich, zwłaszcza przez młodzież szkolną, albowiem przedstawia czasy wojenne, mówi jo tym kto byl oprawcą, a kto był ofiarą. Wieczorem, tuż przed burzą, udało się powrócić do Rzeszowa.

15.Beskid Niski: Prz. Dujawa - Konieczna - Radocyna - 16.06.2013 r.

Wycieczkę zaproponował kol. Andrzej Wesół. Uczestniczyły 42 osoby, w tym 4 uczniów.

Ponizej Jego relacja.

Kolejny wycieczkowy dzień w Beskidzie Niskim rozpoczynamy od… zakupów w słowackim sklepie na przełęczy Beskidek nad Konieczną (Dujawa), a potem wspinamy się na grzbiet graniczny, do cmentarza z I wojny światowej nr 46. To jedno ze sztandarowych dzieł Dušana Jurkoviča– pomysłodawcy i projektodawcy wielu wojennych nekropolii. Tutaj oglądamy efekt prowadzonych od pewnego czasu prac renowacyjnych. Potem zejście – poprzez kwitnące łąki do Koniecznej. Niestety oryginalna prawosławną cerkiew pw. Św. Bazylego Wielkiego oglądamy tylko z zewnątrz – w środku trwa nabożeństwo. Dalsze kroki kierujemy poprzez wonne łąki, ale i nieprzetarte chaszcze z kłująca tarniną i ostręgą – to jednak mało uczęszczany szlak. Przy okazji podziwiamy panoramy – głównie na dolinę potoku Zdynia. I stronę słowacką. Gęsty graniczny las pozwala trochę ochłonąć od coraz większego gorąca. Dochodzimy do radocynyńskich łąk i rozlewisk Wisłoki. Bobry nieustannie pracują nad „zagospodarowaniem” tej pięknej dolinki, więc musimy trochę nadkładać drogi. Mijamy kolejny cmentarz i pamiątki po ludzkiej egzystencji na tych terenach: fragmenty połemkowskich piwnic, ruiny przedwojennej murowanej szkoły, ale i nowo wybudowane domy, które w większości psują obraz urokliwej doliny. Wreszcie dłuższy postój konsumpcyjny w schronisku Lasów Państwowych WORYŃ. Niektórzy, ze względu na „zmęczenie materiału” korzystają z uprzejmości gospodarzy i są podwiezieni do Wyszowatki. A trzon grupy idzie w kierunku największej atrakcji wycieczki – brodów przez Wisłokę. Tu można było zauważyć różne podejścia do przeprawy przez nie:

•w końcu byli też i hardcorowcy, którzy próbowali przechodzić boso,

•w trepach po wodzie i kamieniach – choć znalezienie płycizn czasem wiązało się z torowaniem owychprzejść wśród pokrzyw,

•w przygotowanym obuwiu zastępczym (klapki, sandały).

Zwieńczeniem wycieczki było przejście obok grillujących piknikowiczów. Widząc zmordowanych turystów, ochoczo zaoferowali usmażoną karkówkę (choć potem – widząc naszą mnogość – chyba żałowali swojej otwartej gościnności). Szybkie suszenie obok Nieznajowskiej chatki studenckiej i już ostatnia prosta do Rozstajnego, na której przebijaliśmy się przez spore stado wypasanych owiec (była też i czarna).

14.Droga krzyżowa na Kopystańkę - 9.06.2013 r (niedziela).

Jak co roku, w okolicach 10-tego czerwca, ma miejsce nabożeństwo drogi krzyżowej z Rybotycz do krzyża na Kopystańce. Organizatorami są Archidiecezja Przemyska i parafia w Rybotyczach. Tym razem, w ostatniej chwili, została zmieniona data z 9 na 16 czerwca. O fakcie tym dowiedzieliśmy się dopiero po przyjeździe do Rybotycz. Wcześniej uczestnicy wyjazdu (było wszystkich 28 osób, w tym 1 uczeń), zwiedzili pieknie odrestaurowany budynek dworca kolejowego w Przemyślu, wystawy w Muzeum Narodowym. Był również czas na posiłek. Wracając do Rybotycz, to po usłyszeniu informacji o zmianie daty drogi krzyżowej, zostało postanowione, że idziemy sami na Kopystańkę, a ksiądz proboszcz przekazał nam, że po powrocie odprawi dla nas w tutejszej świątyni mszę św. Tak się stało. Pogoda dopisała, wszyscy pełni wrażeń, podziekowali księdzu proboszczowi za miłe przyjęcie, za dar wspólnej modlitwy. Do Rzeszowa wrócilismy już wieczorem, zgodnie z planem.

13."Szlakiem Szwejka": Jureczkowa - Krościenko - 2.06.2013 (niedziela).

Relacja przygotowana przez prowadzącego kol. Tadeusza Gałązkę.

Po kilku dniach burzowych pogoda w niedzielę ustabilizowała się. Wyszło słońce, które dobrze nastrajało 24 osoby zebrane na dworcu PKS w Rzeszowie. Autokarem, z przerwą „Pod Semaforem”, dojechaliśmy do Jureczkowej skąd rozpoczęliśmy naszą wędrówkę. Na grań Chwaniowa dotarliśmy po około półtora godzinnej, spokojnej wędrówce. Śpieszyć się nie było potrzeby, wszak szliśmy przez piękny rezerwat „Chwaniów” chroniący zespół buczyny karpackiej z miesiącznicą trwałą. Na grani szlak niebieski którym szliśmy do tej pory dołączył do szlaku „szwejkowskiego” i obydwoma podążyliśmy w stronę Brańcowej (677 m n.p.m.). Po drodze do szczytu przypomniał sobie o naszej grupie deszcz i towarzyszył nam około godziny. Pod Brańcową w deszczu pożegnaliśmy szlak niebieski i wkrótce wyszliśmy na zmoczone łąki. W tym momencie zaczęła się „zagadkowa niedziela” czyli szukanie szlaku. W efekcie czego udało nam się zbłądzić i dodatkowo zaliczyć przeprawę przez wąwóz i strumyk. Na szczęście wyszło Słońce i zaczęliśmy obsychać. Po pokonaniu kolejnego (tym razem planowanym) strumienia zdobyliśmy Kiczerę (608 m n.p.m.) nad Krościenkiem. Na szczycie był dłuższy postój na posiłek i „panoramę”. Ze szczytu zeszliśmy do Krościenka a tam odszukaliśmy grecki cmentarz. Na nim zapoznaliśmy się z historią emigracji Greków do Polski po 1947r., a także o ich codziennym życiu między Polakami. Dla niektórych wycieczkowiczów były to rzeczy całkiem nowe i odkrywcze. Można tylko żałować, że drogi do cmentarza nie wskazuje żaden drogowskaz a powolne zarastanie terenu uniemożliwia dostrzeżenie go z drogi. Prosto z cmentarza wróciliśmy do Rzeszowa. Wycieczkę poprowadził kol. Tadeusz Gałązka a grupę zamykał kol. Michał Wiech.

12."W rocznicę bitwy gorlickiej" - okolice Limanowej - 3.05.2013 (piątek).

W kalendarzu Koła Terenowego nr 32 na 2013 r., opisywana wycieczka była planowana na 19 maja, jednak z różnych względów została przeniesiona na 3 maja.

Wycieczkę przygotował, poprowadził i napisał poniższą relację kol. Andrzej Wesół.

3 Maja – Święto Narodowe związane z rocznicą uchwalenia Konstytucji z 1791 roku. Jednak nasza – zdziesiątkowana niezbyt optymistycznymi prognozami pogody grupa (20 osób + dwóch przewodników Andrzej Wesół i Tadziu Gałązka), wspominała inne wydarzenie. Jak co roku, na przełomie kwietnia i maja idziemy śladami cmentarzy z I wojny światowej, które są licznie rozrzucone na terenie południowo-wschodniej Polski. Tym razem planowaliśmy odkryć tereny Beskidu Wyspowego.

Ponad 3 godzinna jazda była lekko uciążliwa, ale perspektywa wędrówki po mało uczęszczanej górze Modyń (1028m npm) trzymała nas na duchu. Koniec podróży w miejscowości Zbludza k. Kamienicy i… od razu mocne uderzenie, czyli dosyć ostra wspinaczka. Były wprawdzie zasadnicze wątpliwości związane z „płcią” góry – wychodziliśmy na nią, czyli tę Modyń, a nie tego Modynia! Po ich rozwianiu – męska część ekipy ruszyła do przodu znacznie bardziej chyżo od żeńskiej….

Widoki może nie rzucały na kolana, ale dało się rozpoznać pienińskie Trzy Korony, gorczańskie Lubań i Gorc, czy w końcu w dalekich chmurach zarysy ośnieżonych Tatr. Opóźniona wiosna zaczęła pokazywać swoje uroki: liczne baźki na krzewach, świeża i soczysta zieleń na drzewach, połacie żywca gruczołowatego, szczawiku zajęczego czy zawilców, a także miejscami żółtych kaczeńców towarzyszyły nam przez cały czas wędrówki.

Na podszczytowym podejściu lekko powiało grozą. Ciemne chmury zaczęły nas okrążać: jedna grupa znad Gorców, druga z centrum Beskidu Wyspowego. Wśród zbliżających się grzmotów weszliśmy żwawo na szczyt. Szybki rzut oka na pogrążającą się w deszczowych chmurach pasmo Cichonia i Ostrej i… pod czujnym, acz groźnym okiem Tadzia, poświęciliśmy chęć szczytowej konsumpcji, na rzecz bezpieczeństwa, schodząc w przyspieszonym tempie z grani. Na zejściu każdy mógł przetestować skuteczność posiadanego zaplecza anty-deszczowego. Tak więc parasole, jednorazowe peleryny, poncha czy pałatki skutecznie udowodniły, że poniesione na nie wydatki okazały się dobrą inwestycją. Podkreślić jednak wypada, że deszcz był raczej z gatunku delikatnych, a obie zasadnicze burze przeszły bokiem. Po zejściu z Modyni, na granicy lasu ukazał się w bajecznych chmurach najwyższy szczyt pasma – Mogielica (1171) – stając się dobrym tłem dla rodzinnej fotki uczestników wyprawy. W słońcu, które szybko suszyło część przemoczonej garderoby, podeszliśmy do parkingu pod przełęczą.

Tam wreszcie mogliśmy uzupełnić zapasy kalorii. Przy okazji – przetestowaliśmy przydatność i smak racji żywnościowych Legii Cudzoziemskiej, serwowanych tradycyjnie przez przewodnika. Po tej zasłużonej uczcie, ruszyliśmy w dalszą drogę. Trochę zmodyfikowaliśmy trasę, i zamiast deptać asfalt, po którym wiódł szlak niebieski, ostrym podejściem zdobyliśmy Ostrą (928), dobitnie przekonując się o źródłosłowie tej górskiej nazwy. Podczas powrotu na niebieski szlak, znów dały o sobie znać lokalne burze i chmury, które przyniosły kolejną partię deszczu. Na tyle uciążliwego, że… po raz kolejny dokonaliśmy korekty planów. Planowany do zwiedzenia cmentarz na wzgórzu Golców (nr 369) został niezdobyty, a dzięki uprzejmości kierowcy busa, zostaliśmy podwiezieni pod clou naszej wycieczki, reprezentacyjny cmentarz wojenny X Okręgu – Limanowa – Jabłoniec, nr 368. Tutaj – udało się „wskoczyć” w kolejną dziurę w chmurach i zwiedziliśmy ten monumentalny zabytek. Przy okazji przewodnicy nakreślili historię Bitwy Limanowskiej i Gorlickiej (Tadeusz), oraz ideę budowy wojskowych nekropolii (Andrzej).

W drodze powrotnej – wykorzystując zaoszczędzony czas, zatrzymaliśmy się w Lipnicy Murowanej – pięknej, historycznej miejscowości. Pochodzi z niej św. Szymon z Lipnicy (bernardyński kaznodzieja z XV w), św. Urszula Ledóchowska (założycielka ss. Urszulanek) i jej siostra bł. Maria Teresa Ledóchowska (patronka misji afrykańskich). Spacer po miasteczku został ukoronowany wejściem do największego zabytku Lipnicy czyli XV wiecznego drewnianego kościółka św. Leonarda, wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Tam miejscowa przewodniczka opowiedziała trochę miejscowej historii. Ostatnim punktem był znajdujący się obok kościoła kolejny cmentarz z czasów I wojny (nr 299), gdzie znajdują się mogiły dwóch polskich legionistów.

Powrót do Rzeszowa upłynął nam m.in. na oglądaniu skutków lokalnych burz i oberwań chmur, które miejscami dały się w tym dniu mocno we znaki. Rozstawaliśmy się zawołaniem: do zobaczenia za rok na cmentarzach… (pierwszo-wojennych oczywiście).

Poniżej relacja drugiego przewodnika z omawianej wycieczki, kol.Tadeusza Gałązki.

Wycieczka była zapowiadana w kalendarzu Koła 32 na 19.05, ale została włączona w cykl imprez organizowanych przez Koło Przewodników na „długi majowy weekend”.

Z rocznicowego punktu widzenia nawet lepiej to wyglądało gdyż Operacja Gorlicka rozpoczęła się 2.05.1915r. Wycieczkę rozpoczęliśmy w miejscowości Zbludza skąd ruszyliśmy niebieskim szlakiem na Modyń (1028 m. npm.). Podejście było typowe dla Beskidu Wyspowego – ostro pod górę. Na szczęście w miarę nabierania wysokości odsłaniały się widoki na Gorce, Pieniny, Beskid Sądecki, co pozwalało na odpoczynki pod pretekstem omawiania panoram. „Na słowo” uwierzyliśmy przewodników, że „to coś” na horyzoncie to nie inny odcień chmury lecz Tatry. Pomimo wysiłku na szczycie nie dane było nam odpocząć i oglądać panoram. Burza zgoniła nas ze szczytu. Dłuższy odpoczynek mogliśmy zrobić dopiero pod wiatą na przełęczy pomiędzy Cichoniem a Ostrą. Tam oprócz suszenia peleryn i kurtek, jedzenia racji żywnościowej francuskiej legii cudzoziemskiej i podziwianiu widoków, korygowaliśmy plany dalszej wędrówki. W efekcie zamiast asfaltem ruszyliśmy zielonym szlakiem na Ostrą (925 m. npm.). Niestety na grani Ostrej powtórzyła się sytuacja z Modynia. W deszczu i grzmotach zeszliśmy do Jeżowej Woli gdzie czekał na nas autokar. Do reprezentacyjnego cmentarza X Okręgu Cmentarnego dotarliśmy autokarem zamiast dojść pieszo. Na miejscu zapoznaliśmy się z historią walk i budowy obiektu. Po zwiedzeniu i obfotografowaniu cmentarza pojechaliśmy do Lipnicy Murowanej. Tam na rynku pod pomnikiem św. Szymona poznaliśmy przeszłość Lipnicy. Była też okazja do obejrzenia kamienic wokół rynku. Do kościoła parafialnego nie weszliśmy z powodu mszy. Natomiast udało nam się dostać do środka kościoła pw. św. Leonarda, który znajduje się na liście światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Odwiedziliśmy też znajdujący się obok kościoła cmentarz z I wś. Trzeci z lipnickich kościołów stojący na miejscu domu rodzinnego św. Leonarda był niestety zamknięty. Na zakończenie wycieczki zatrzymaliśmy się w zajeździe w Melsztynie. Do Rzeszowa wróciliśmy ok. 19. Wycieczkę w której wzięły udział 22 osoby poprowadził kol. Andrzej Wesół, a grupę zamykał kol. Tadeusz Gałązka.

11.Kolejna wycieczka "Szlakiem Szwejka" - 28.04.2012 (niedziela).

Piąta wycieczka "Szlakiem Szwejka", na trasie Rakowa-Jureczkowa, jak zwykle przygotowana przez kol. Tadeusza Gałązkę, który również ją poprowadził. Ponizej relacja jego autorstwa.

Trasa naszej wędrówki wiodła przez teren Pogórza Przemyskiego, opisanego w powieści Haszka. Co prawda autor dokonał pewnych zmian przerabiając Tyrawę Wołoską na Turową Wolską, a Liskowate na Liskowiec, ale nam to nie przeszkadzało. Gorzej było w Rakowej z szukaniem żółto-czarno-żółtego szlaku. Na szczęście dla turystów, na odcinku do pasma Chwaniowa idzie on razem ze szlakiem czerwonym, dobrze wyznakowanym. Z Rakowej do Zawadki szliśmy wiejską drogą biegnącą doliną Tyrawki. Drogę urozmaicały nam widoki kwitnących kaczeńców. Jest wielce prawdopodobne, że tą właśnie drogą podążał Szwejk w misji kwatermistrzowskiej do Liskowca. Po dotarciu do Zawadki i krótkiej przerwie, zaczęliśmy podejście na grań Chwaniowa. Po drodze trafiła się okazja, aby porozmawiać o współczesnej gospodarce leśnej. Trzeba było również ubrać kurtki z powodu deszczu, który z przerwami towarzyszył nam przez większość drogi. Po osiągnięciu Przełęczy pod Porębą Wysoką, ruszyliśmy granią Chwaniowa w kierunku południowo-wschodnim. Wkrótce też doszliśmy do granicy rezerwatu „Nad Trzciańcem”. Tam zapoznaliśmy się z jego znaczeniem przyrodniczym (ochrona buczyny karpackiej, miejsc gniazdowania bociana czarnego), mieliśmy tutaj przerwę na posiłek. Ten odpoczynek bardzo nam się przydał, gdyż wkrótce nie tylko przewodnik był zaangażowany w szukanie szlaku. Na tym odcinku znakowanie szlaku jest dość chaotyczne, a młode przyrosty buczyny i jodły jeszcze zaciemniają sytuację. Ta „rajdowa czujność” towarzyszyła nam aż do kolejnego rezerwatu „Chwaniów”. Tam chroniony jest „zespół buczyny karpackiej z miesiącznicą trwałą”. O ile buczynę wypatrzyliśmy dość szybko, to z miesiącznicą był pewien problem. Po raz kolejny przydała się fachowa pomoc uczestników wycieczki i miesiącznica się znalazła. Z rezerwatu niebieskim szlakiem zeszliśmy do Jureczkowej. Również ten szlak wymaga uwagi, szczególnie po wyjściu z lasu. Kolejną okazją do rozmów o gospodarce leśnej była napotkana retorta do wypalania węgla drzewnego. W Jureczkowej przeszliśmy się ścieżką przyrodniczą w parku podworskim i obejrzeliśmy tzw. „stołowe” nasadzenie lip. W wycieczce wzięło udział 39 osób, które poprowadził kol. Tadeusz Gałązka, grupę zamykał kol. Michał Wiech. Do Rzeszowa wróciliśmy ok. godz.19.

10.Pierwsza wycieczka z cyklu: 150-lecie Powstania Styczniowego - Roztocze - śladami Marcina Borelowskiego "Lelewela" - 06.04.2013 r. (sobota).

Pierwsza zaplanowana wycieczka z w/w cyklu odbyła się zgodnie z planem. Uczestniczyło 47 osób. Trasa prowadziła przez Józefów, do Krasnobrodu. Jadąc w kierunku Józefowa, wycieczka zatrzymała sie obok cmentarza partyzanckiego w Osuchach. Spoczywają tam partyzanci (252 mogiły), którzy zginęli w ramach akcji niemieckiej Sturmwind II, w bitwie pod Osuchami (21 - 25.06.1944 r.), mającej na celu zlikwidowanie oddziałow partyzanckich, działających na tutejszym terenie. Fachowy komentarz dotyczący tej bitwy, wygłosił kol. Tadeusz Gałązka, znany jako osoba interesująca się historią wojskowości, w szerokim pojęciu tego słowa. Kolejnym miejscem, gdzie grupa się zatrzymała, to byl pomnik poświęcony powstańcom styczniowym, którzy zginęli 24.04.1863 r. w bitwie w pobliskim Lesie Dębowce. Zginął tam również adiutant Lelewela, pochodzący z Pokucia, poeta Mieczysław Romanowski. Powstańcy ci zostali pochowani na cmentarzu w pobliskim Józefowie. Po przyjeździe do Józefowa, kol. Łukasz Kuczmarz przedstawił historię tej miejscowości, omówił krainę geograficzną jaką jest Roztocze. Na rynku w Józefowie, zrewitalizowanym w ostatnich latach, można oglądać pomniki wykonane z kamienia, wszak Józefów znany jest z ekspolatacji piaskowca. Ciekawie równiez prezentuje się pomnik "zwierząt", żyjących w okolicznych lasach Puszczy Solskiej. Idąc w kierunku kamieniołomu, grupa zatrzymała sie w miejscowym kościele z końca XIX w. Ciekawie prezentowały się ozdoby wykonane z wykorzystaniem rogów jelenich. Historię świątyni przedstawił pan kościelny. Obok świątyni, tablice poświęcone partyzantom z Ziemi Józefowskiej, którzy walczyli z Niemcami. Idąc w kierunku kamieniołomu, uczestnicy zobaczyli pomnik partyzanta radzieckiego, walczącego na tym terenie - Miszki Tatara. Wszyscy byli mile zaskoczeni faktem, że można było skorzystać z toalety, ustytuowanej w rynku, wszak jeszcze w wielu miejscowosciach jest z tym problem, zwłaszcza w dni wolne od pracy. Brawo władze Józefowa. Jadąc w kierunku Krasnobrodu, grupa zatrzymała się na miejscowym cmentarzu, gdzie znajduje sie pomnik na mogile wspomanianych wcześniej powstańców. Sam Krasnobród przywitał dużą ilością śniegu. Uczestnicy wycieczki mieli okazję zobaczyć kaplicę na wodzie - miejsce objawienia się Matki Bożej w 1640 r., kościół sanktuaryjny z lat 1690-99, fundacji królowej Marysieńki, Muzeum Wsi Krasnobrodzkiej, ptaszarnię oraz kolekcje wieńców dożynkowych. Ostatnim punktem wycieczki, był przejazd w okolice Wzgórza św. Rocha. Tam właśnie, 24.03.1863 r. miała miejsce bitwa oddziałów powstańczych, dowodzonych przez Marcina Borelowskiego-Lelewela. Duża ilośc śniegu na drodze dojazdowej, brak odśnieżonego parkingu, spowodował to, że autokar wracał do drogi głównej cofając, natomiast uczestnicy musieli przejść na piechotę ten odcinek.. Brawa dla kierowcy, pana Tomka. Tyle krótkiej relacji. Następna wycieczka z tego cyklu będzie miała miejsce 7.09.2013 r. Już teraz zaprasza zarząd KT32.

09."Na powitanie wiosny" - 23.03.2013 r. (sobota).

Z powodu złych warunkow pogodowych, po sugestiach szkół, wycieczkę przeniesiono na 6.04.2013 r. Tym razem, podobnie jak poprzednio, wycieczka również odwołana, Ostatecznie wycieczka odbyła się 19 maja, połączona z wycieczką "niezapominajkową". Relacja kol. Zofii Lalinsky.

NIEZAPOMINAJKOWY ZAWRÓT GŁOWY czyli

XXXI POWITANIE WIOSNY Z KOŁEM 32 i X rajd w ŚWIĘTO POLSKIEJ NIEZAPOMINAJKI

MAZIARNIA 19.05.2013

Nad urokliwy zalew w Wilczej Woli dotarli uczestnicy ze Szkół Podstawowych Nr 14, 16,27, 6, dzieci z Młodziezowego Domu Kultury w Rzeszowie ze swoimi opiekunami, oraz My z koła 32 aby wreszcie tą WIOSNĘ POWITAĆ ! Termin imprezy był przesuwany co najmniej dwukrotnie, gdyż zima w tym roku trzymała mocno, Marzanny nie topiliśmy, gdyż dawno popłynęła ze śniegiem i lodami tej zimy. W zamian dzieci przyniosły niezapominajki do posadzenia. Ozdobią na pewno Leśniczówkę w Świerczanie. Cała impreza przebiegała w miłej i upalnej (dosłownie i w przenośni) atmosferze. W powietrzu było chygba 27 stopni Celcjusza a przy ognisku z kiełbaska może nawet 50 stopni. Ale najpierw była trasa turystyczna ok. 2 km, z przystankami i tablicami informacyjnymi o florze, faunie, gospodarce leśnej w tym terenie. Przewodnikami byli młodzi leśnicy z Nadleśnictwa Kolbuszowa. Następnie młodzi twórcy prezentowali swoje wiersze o niezapominajce, z których wynikało, że ten kwiatek z modrym oczkiem wszyscy kochają i nie ZAPOMINAJĄ.

Niezwykle sympatyczne i barwne były plakatyz różnymi napisami:

O WIOŚNIE PAMIĘTAMY Z PTTK-iem JĄ WITAMY.

NIEZAPOMINAJKA DZIŚ NAM PRZYPOMINA, ZE FLORA I FAUNA TO JEDNA RODZINA.

CHOĆ ZIMA WIOSNĘ PRZETRZYMAŁA, WIOSNA O NAS NIE ZAPOMNIAŁA.

Wspaniałe stroje niebiesko-żółte uczestników, sztuczne kwiaty, czapeczki, baloniki tworzyły radosny nastrój. Każdy z uczestników otrzymał drobną nagrodę (upominek), gdyż każdy los wygrywał. Było więc sprawiedliwie, sympatycznie i smacznie, bo kiełbaski z grilla po spacerze bardzo smakowały !!!

Podziękowania naszym kolegom Andrzejowi, Tadeuszowi, Michałowi i panom kierowcom, którzy musieli przetransportować spory kawał drogi (dwukrotnie) cała aprowizację i nagrody. Autokary niestety nie mogły dojechać na miejsce biwaku. Szkoły i grupy otrzymały tradycyjnie od naszego PTTK-u piłki do gry, przydadzą się na lekcjach WF-u i aktywnej zabawy.

Wszyscy wracali zadwowoleni i ja też - Zofia Lalinsky.

08.Druga wycieczka z cyklu "SPINACZ" - 17.03.2013 r. (niedziela)

SPINACZ 2: Janów Lubelski – rez. Szklarnia – Szklarnia – Porytowe Wzgórze – Momoty Górne

Relacja kol. Tadeusza Gałązki.

Drugie „Spinanie Ościennych Województw” przebiegało na Lubelszczyźnie. Wycieczkę naszą rozpoczeliśmy od zapoznania się z ekspozycją przyrodniczo-etnograficzną w Ośrodku Edukacji Ekologicznej Nadleśnictwa Janów Lubelski. Na zakończenie zwiedzania obejrzeliśmy krótki film o zwyczajach godowych głuszczów i wysłuchaliśmy ich tokowania. Lasy Janowskie i Puszcza Solska to ostoje tego ginącego gatunku. Po wystawie oprowadzał nas pan Wiesław Lipiec, który również poprowadził nas po ścieżce przyrodniczej w rezerwacie Szklarnia. Co prawda, do rezerwatu pojechaliśmy autokarem, wcześniej jednak odwiedziliśmy mini skansen kolejki leśnej, gdzie poznaliśmy jej historię i obejrzeliśmy tabor pracujący dawniej w lesie. Obecnie kolejka nie istnieje. W rezerwacie Szklarnia mogliśmy podziwiać skupiska jodły, występujące na północnej granicy zasięgu oraz pomnikowy buk. W osadzie Szklarnia obejrzeliśmy ośrodek hodowli konika biłgorajskiego. Najdłuższy pieszy odcinek rozpoczeliśmy przy pomniku i cmentarzu partyzanckim przy Porytowym Wzgórzu. Po wysłuchaniu historii walk udaliśmy się na samo wzgórze (207 m n.p.m.), a potem wycofaliśmy do szlaku niebieskiego. Tym szlakiem bez większych problemów doszliśmy do Momotów Górnych. Tam proboszcz miejscowej parafi, ks. Dariusz Sarna, przedstawił nam historię kościoła oraz dzieło jego poprzednika ks. Kazimierza Pińciurka. Ksiądz Pińciurek, stolarz-amator, własnoręcznie wykonał wszystkie zdobienia w kościele, a także witraże. Oglądając wnętrze kościoła można prześledzić rozwój jego warsztatu. Szczególne wrażenie robią witraże. Proste w formie, ale wyróżniające się tym, że ich szybki są umocowane w drewnianych rameczkach. W Momotach wsiedliśmy do autokaru i około godziny 18 byliśmy w Rzeszowie. W wycieczce wzięło udział 46 osób, które nie przestraszyły się burz śnieżnych, które przeszły nad Polską dwa dni wcześniej i śniegu zalegającego w sporych ilościach na szlaku. Z wyjazdu powinni być zadowoleni „turyści przyrodnicy”, którzy mogli wpisać do książeczek 60 punktów za tę wyprawę. Wycieczkę poprowadził kol. Tadeusz Gałązka, zamkowym był kol. Łukasz Kuczmarz.

07.Droga krzyżowa w Zagórzu - 16.03.2013 (sobota).

Zgodnie z Kalendarzem Kola Terenowego, na dzień 16 marca, została zaplanowana droga krzyżowa. Jeszcze w czwartek, zaplanowano wyjazd dwóch autokarów, ponieważ było chętnych ponad 80 osób. Po tym co sie działo później z pogodą, w piątek zostało 40 osób. Należy zaznaczyć, że wyjazd został podtrzymany, ponieważ prognozy pogody przepowiadały radykalną zmianę, czyli słońce, bez opadów, bez wiatru, miało tak być od nocy z piątku na sobotę, potem w sobotę i niedzielę. Tak rzeczywiście było, informacja taka byla umieszczona w internecie, byla przekazywana wszystkim dzwoniącym w tej sprawie. Ostatecznie zostalo 40 osób odważnych, chętnych do wyjazdu. Poniżej krótka relacja. Pierwszym punktem wyjazdu był pobyt w Bliznem, gdzie ks. proboszcz, bardzo ciekawie, bardzo wyczerpująco opowiedział historię świątyni, omówił wszystko co jest cenne, czyli polichromie, oltarze, ambonę, ciekawą kłódkę z XVII w. używaną do dzisiaj. Opowiedział również o cennej rzeźbie Matki Bożej, pochodzacej ze szkoły "poststwoszowskiej". Cenna światynia z XV w., zabytek Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO, jest otoczoczona parkanem, nazywanym "kalendarzem ludowym" (4 kaplice to cztery pory roku, w parkanie tyle "tralek" ile dni w roku). Po pożegnaniu ks. proboszcza, grupa przeszła zobaczyć charakterystyczne drzwi w nowym kościele, wybudowanym w 2000 r. Drzwi te podzielone są na kwatery, a w każdej z nich jest płaskorzeźba przedstawiająca jakieś wydarzenie z historii Bliznego, oraz z historii Polski. Słońce świeciło, zachęcało, by jechać dalej. Tak też się stało. Po przyjeździe do Zagórza, uczestnicy przeszli do miejscowego kościoła, gdzie ks. Damian, opowiedział historię tego miejsca, opowiedział historię kultu Matki Bożej Zagórskiej, od 2007 r. noszącej tytuł Matki Nowego Życia, albowiem 1.07.2007 r. miała miejsce koronacja cudownego obrazu i nadanie takiego tytułu. Na wizerunku przedstawione jest Zwiastowanie Najwiętszej Marii Pannie. Po historycznym wstępie, ks. Damian odprawił mszę św., po której uczestnicy wyruszyli na drogę krzyżową, prowadzącą w kierunku pobliskich ruin klasztoru karmelitów (XVIII w.). Wzdłuż drogi prowadzącej do ruin, rok temu zostały umieszczone rzeźby bieszczadzkich artystów, nawiązujące do poszczególnych stacji drogi krzyżowej Chrystusa. Każdy z autorów, czuł się niezmiernie wyróżniony, za zaproszenie do udziału w tym przedsięwzięciu. Obok każdej rzeźby, widnieje tabliczka z nawiskiem autora. Rzeźby te, pobudzaja do przemyśleń i zadumy, nad tym co miało miejsce ponad 2000 lat temu, nad drogą, którą przebył Chrystus Pan.

06.Korona Pogórzy - Pogórze Jasielskie - 24.02.2013 (niedziela).

Relacja kol. Tadeusza Gałązki

Czwarta wycieczka z cyklu „Korona Pogórzy” zaprowadziła nas na Pogórze Jasielskie. Wycieczkę rozpoczęliśmy w Dukli. Po zapoznaniu się z historią miasta oraz przebiegiem operacji dukielsko-preszowskiej ruszyliśmy bez szlaku na wzgórze Franków. Po drodze odwiedziliśmy cmentarz wojenny gdzie pochowano poległych w czasie tych walk. Powyżej cmentarza odsłoniły się ładne widoki na Cergową co przyciągnęło uwagę rajdowych fotografików. Cały teren naszej wycieczki był pokryty śniegiem więc marsz do lekkich nie należał. Jeden z uczestników wycieczki okazał się przewidujący i zabrał narty biegowe, które bardzo ułatwiły mu poruszanie się. Na wzgórzu Franków (534 m. n.p.m.), które jest najwyższym wzniesieniem Pogórza Jasielskiego mieliśmy dłuższy odpoczynek na „kanapkę z panoramą i historią”. Panorama jest wielce interesująca, rozciąga się od wzgórz nad Rymanowem, poprzez Cergową, Piotrusia, Danie, po Grzywacką Górę i Magurę Wątkowską. Z Frankowa zeszliśmy do doliny Iwelki i miejscowości Iwla. Tym samym opuściliśmy Pogórze Jasielskie i weszliśmy w Beskid Niski. Z Iwli, znów bez szlaku, ruszyliśmy przez wzgórze 482 na Chyrową (694 m. n.p.m.) zwaną też Magurą. Za pierwszym wzgórzem natrafiliśmy na ukryty w lesie ołtarz polowy z tablicami upamiętniającymi mieszkańców Iwli poległych i pomordowanych w czasie wojen XX w. Na podejściu pod Chyrową warunki śniegowe coraz mocniej dawały nam się we znaki. Po dotarciu do szlaku żółtego prowadzący podjął decyzję o skróceniu trasy. Pierwotnie szlakiem żółtym mieliśmy dojść do czerwonego a nim do Pustelni św. Jana z Dukli. Na parkingu poniżej pustelni miał czekać na nas autokar. Autokar „na puszczę” nie mógł dojechać z powodu nie odśnieżonej drogi, szlak w ogóle nie był przetarty, część uczestników mocno zmęczona a Słońce powoli szło ku zachodowi. Skrócony wariant wycieczki sprowadził nas szlakiem żółtym do Dukli, gdzie wsiedliśmy w autokar. Około godz. 17.30 byliśmy w Rzeszowie. W wycieczce wzięło udział 40 osób, które na szlaku prowadził pomysłodawca cyklu kol. Łukasz Kuczmarz, zamkowym był kol. Tadeusz Gałązka. Z powodu „poślizgów w produkcji” uczestnicy jeszcze nie mogli otrzymać znaczków rajdowych. Założenia rajdu przyznawały prawo do otrzymania znaczka po odbyciu min. 3 wycieczek.

05.Wycieczka z cyklu "Zielono mi" - 10.02.2013 (niedziela).

Pierwsza wycieczka z cyklu „Zielono mi” na trasie Przewrotne – Bór Głogowski.

Relacja kol. Tadeusza Gałązki.

Wycieczka pod nazwą „Zielono mi” to przypomnienie szlaku zielonego łączącego Bór Głogowski z Tuszowem Narodowym. W tym roku obchodzimy 70 rocznicę śmierci gen. Władysława Sikorskiego, którego imię nosi wspomniany szlak. Jest to kolejna forma obchodów rocznicy w naszym Kole.Jak za dawnych lat do Przewrotnego dojechaliśmy PKS-em. Pogoda była ładna choć Słońce skryło się za chmurami, utrzymywał się niewielki mróz. Zapewne to sprzyjało frekfencji, w wycieczce wzieły udział 22 osoby. W Przewrotnem obejrzeliśmy kościół z XIX w. (niestety tylko z zewnątrz) oraz stary cmentarz z kapliczką słupową tzw. „latarnią umarłych”. Prowadzący zapoznali nas też z martyrologią wsi w czasie II wojny światowej. Od cmentarza najpierw rzadkimi laskami a potem polami dotarliśmydo zwartego kompleksu lasów głogowskich. Zimowa szata uczynniła las bardzo malowniczym a leżący śnieg umożliwiał rozpoznawanie tropów zwierząt. Oprócz tego co pewien czas mogliśmy „na żywo” zobaczyliśmy sarny, zające, lisa. Pod linią przesyłową wysokiego napięcia do Widełki dostaliśmy trochę „elektryzujących” ciekawostek na temat tego obiektu. Dalej wędrując lasem, spotkając szlaki niebieski i żółty dotarliśmy w rejon Cygańskich Gór, które leżą w rezerwacie „Bór”. Tam prowadzący przekazali nam wiadomości o rezerwacie i jego wyjątkowości polegającej na łączeniu cech boru wilgotnego i podgórskiej buczyny karpackiej. Jak mogliśmy zauważyć teren rezerwatu cieszy się dużą popularnością wśród narciarzy biegowych i spacerowiczów. Doszło więc do paru niespodziewanych spotkań w tym jednego „po latach”. Pod koniec wycieczkiodwiedziliśmy pomnik i mogiły pomordowanych Żydów. Wysłuchaliśmy krótkiej informacji o tych wydarzeniach oraz o pobliskim miejscu mordu na działaczu PSL Władysławie Kojderze. Wycieczkę zakończyliśmy na przystanku PKS w Rogożnicy. Do Rzeszowa wróciliśmy autobusem MKS ok. godz. 15. Wycieczkę poprowadzili koledzy Tadeusz Gałązka i Łukasz Kuczmarz.

04.XXII "LASOWIAK" - 03.02.2013 (niedziela).

Zgodnie z tradycją, zapoczatkowaną 22 lata temu, przez nieżyjącego kol. Andrzeja Kusia, w pierwsza niedzielę lutego, KT32 organizuje marsz dla piechurow i bieg narciarski dla narciarzy. Organizatorem marszu jest od kilku lata kol. Tadeusz Pasierb, który jest kontynuatorem dzieła kol. Andrzeja Kusia. Oczywiście narciarze biegną na biegówkach, jeśli są odpowiednie warunki śniegowe. Tym razem trasę z Sokołowa do Głogowa pokonywał jeden narciarz, był to kol. Tadeusz Bazan, nauczyciel z Sokołowa. Reszta uczestników, czyli 7 osób pokonywało w/w trasę "na butach". Trasa wymagała umiejętności narciarskich, albowiem praktycznie przez cały czas jazda na nartach odbywała sie po zlodowaciałym śniegu. Na początku wycieczki, przywitał nas Pan Andrzej Pasierb, przewodniczący Rady Gminy w Sokołowie Młp. Przekazał różne fakty z historii miasta, wymienił ważniejsze daty w dziejach Sokołowa. Pokazał pozostałości dawnych wałów obronnych, zwrócił uwage na piękną architekturę kościoła św. Jana Chrzciciela, parafialnej świątyni, wybudowanej w latach 1908-1916 wg projektu Jana Sasa-Zubrzyckiego. Jest to również sanktuarium Matki Bożej - Opiekunki Ludzkich Dróg. Ciekawostką jest również fakt, że chełm na wieży kościelnej wybudowano w latach 50-tych XX w., wg projektu prof. W. Zina, a przypomina wieżę Kościoła Mariackiego w Krakowie. Po dojściu do Grobów w Turzy, miejsca gdzie grzebano osądzonych przez "sąd" I Frontu Ukraińskiego, którego sztab mieścił sie w pobliskich Mazurach, a sądzono więzionych Polaków, i przedstawicieli innych narodowości z obozu w Trzebusce. Na ten temat mówił, przybyły z Trzebuski nauczyciel historii, Pan Piotr Ożóg. Po wysłuchaniu Pana Ożoga, po zapaleniu zniczy, po odmówieniu modlitwy, grupa wyruszyła w kierunku Głogowa. Pod koniec trasy, biegnący na nartach Pan Tadeusz Bazan, tradycyjnie jak co roku, pobiegł do przodu, by zapalić ognisko. Trzeba zaznaczyć, że trasa dla piechurów była dość kłopotliwa, albowiem zlodowaciały śnieg utrudniał marsz. Na szczęście, wszyscy przeszli bez kontuzji, bez upadku.Po dojściu do miejsca z ogniskiem, po upieczeniu przysłowiowych kiełbasek, trzeba było wracać do domu.

03.150-lecie wybuchu Powstania Styczniowego. Śladami Powstania Styczniowego w Rzeszowie - 27.01.2013 (niedziela)

Jak wiadomo, 22 stycznia 1863 roku powstanie wybuchło w Warszawie, w zaborze rosyjskim. Rownież na terenie tego zaboru toczyły sie walki. Jednak Polacy z dwóch pozostałych zaborów nie pozostawali bezczynni. Tak było również w Rzeszowie. Tutaj właśnie powstańczy Rząd Narodowy miał swojego komisarza, z Rzeszowa wyruszył do powstania rzeszowski rzemieślnik (blacharz i studniarz), urodzony na terenie dzisiejszego Krakowa, Marcin Borelowski ps. Lelewel (29.X.1829 - 6.09.1863). Borelowski zginął 6.09.1863 r. na Sowiej Górze k/Batorza, miejscowości leżącej na północ od Janowa Lubelskiego. Wycieczkę prowadziła kol. Małgorzata Jarosińska. Zgodnie z planem, spotkanie uczestników (14 osób) miało miejsce obok wieży kościoła farnego w Rzeszowie. Właśnie na narożnej kamienicy (ul. 3 Maja i Kościuszki), znajduje sie tablica poświęcona Marcinowi Borelowskiemu. Jak opowiadała kol. przewodniczka, tablica ta pierwotnie była umieszczona w 1913 roku (50 lat wybuchu Powstania) na ścianie ówczesnego bydynku Sokoła, dzisiejszy teatr im. W. Siemaszkowej. W czasie II wojny światowej, Niemcy zabrali ja do magazynu złomu, ale udalo sie ją za drobną łapówkę zabrać i schować. Po II wojnie światowej, tablicę umieszczono na ścianie tej kamienicy, gdzie dzisiaj się znajduje. Wg przekazów tam miał mieć swój zakład blacharski M. Borelowski. Będąc w tym miejscu kol. Małgorzata, zwróciła uwagę, że chełm na wieży kościoła farnego, jak również wykonana z blachy postać Michała Archanioła, to jedyne dzisiaj pamiątki w Rzeszowie po M. Borelowskim. 2 studnie , które miał wykonać w naszym mieście, dzisiaj nie istnieją. Z ulicy 3 Maja, grupa przeszła na stary cmentarz z 1792 r., na ul. Targowej. Na cmentarzu tym znajdują sie groby powstańców styczniowych, którzy w taki czy inny sposób byli związani z Rzeszowem. Otóż są groby osób, które organizowały w Rzeszowie pomoc finansową i rzeczową dla powstania. Osobą taką był między innymi wspomniany wyżej Wiktor Zbyszewski, naczelnik obwodu rzeszowskiego z ramienia Rządu Narodowego w Warszawie. Są groby osób które walczyły w powstaniu, a do Rzeszowa przybyły już po jego zakończeniu, tutaj układali sobie życie. Jest wreszcie pomnik na mogile 7 uczestników, którzy zostali przywiezieni do Rzeszowa, ponieważ byli ranni, i tutaj w Rzeszowie zmarli w szpitalu. Ósmy uczestnik powstania z tej grupy ma obok oddzielną mogiłę. Ważną grupę w czasie powstania stanowiły rzeszowskie kobiety, które opiekowały sie rannymi, które szyły ubiory potrzebne powstańcom. Wg dokumentow i przekazów, w wielu domach w Rzeszowie istniały większe lub mniejsze szwalnie. Kol. Małgorzata pokazała mogiły 2 takich kobiet rzeszowskich. W tym miejscu przychodzi na myśl taka refleksja: jak to dobrze, że w latach 70-tych żył w Rzeszowie Włodzimierz Kozło, który wszelkimi sposobami walczył, by nie zlikwidowano starego cmentarza, a były takie zamiary. Wycieczka niezwykle ciekawa, pomimo mrozu wszyscy z ciekawością i zainteresowaniem słuchali opowieści kol. Jarosińskiej. Niejako uzupełnieniem tej wycieczki, był wykład w poniedziałek 28.01.2013 r., który oczywiście poprowadzi kol. M. Jarosińska.

02.Wycieczka z cyklu "SPINACZ" - 20.01.2013 (niedziela).

Zgodnie z kalendarzem KT32 , w 2013 roku zaplanowany zostal nowy cykl wycieczek pod zagadkową nazwą "SPINACZ". O co chodzi, co kryje ta nazwa. Otóż, będą to wycieczki do województw sąsiadujących z naszym podkarpackim województwem, przy czym trasy wycieczek będą tak projektowane, by były to regiony naszych sąsiadów niezbyt daleko od granicy województw. Organizatorami tego wyjazdu byli pomysłodawcy tego nowego cyklu wycieczek, czyli kol. kol. Łukasz Kuczmarz i Tadeusz Gałązka.

Spinacz – spinamy ościenne województwa - relacja kol. Tadeusza Gałązki.

Trasa wycieczki: Dębno – Łysa Góra – Zawadka Lanckorońska – Melsztyn.

W tym roku tak się złożyło, że tradycyjne spotkanie opłatkowe organizowane wspólnie wraz z Kołem Przewodników trzeba było odwołać. Z powodu szalejącej grypy, czy innego świństwa popularnie nazywanego grypą. W efekcie sezon rozpoczęliśmy nową imprezę cykliczną „Spinacz”. „Spinacz” to kompromis pomiędzy poznawaniem nowych regionów kraju z wymogami regulaminu OTP. Szczególnie tych punktów, które mówią o odbyciu wycieczek poza województwem zamieszkania czy też wycieczek kilkudniowych. Jest to również odpowiedź Koła 32 na zwiększone zainteresowanie zdobywaniem Odznaki Turystyki Pieszej przez członków Koła, i nie tylko. Pierwszy „Spinacz” rozpoczęliśmy w Dębnie k. Wojnicza. Obejrzeliśmy tam gotycki zamek i kościół, secesyjne witraże w kaplicy grobowej Jastrzębskich i cmentarz z I wojny światowej. Dalej szlakiem niebieskim ruszyliśmy w kierunku Łysej Góry. Dzień choć mroźny był bardzo pochmurny, nie dane nam było oglądanie panoram. A szlak ten jest znany nie tylko z panoram. Za to prowadzącemu w tej śnieżnej scenerii udało się wyprowadzić nas dosłownie „na białe niedźwiedzie”. A konkretnie na śniegową rzeźbę w kształcie białego misia. Zamiast stawiać tradycyjnego bałwana w ogródku ktoś wykazał się humorem i inicjatywą. Po około 2 godzinach marszu do tarliśmy na Łysą Górę. Tam tablica informacyjna oraz Kolega Łukasz zapoznali nas z kulisami katastrofy lotniczej jednego z samolotów pomagających powstaniu warszawskiemu. Wkrótce szlak niebieski zagłębił się w las prowadząc mniej lub bardziej wydeptanymi ścieżkami. Lecz właśnie w tej głuszy mieliśmy wreszcie odpoczynek „na siedząco”. A to dzięki obszernej wiacie z ławkami i stołami postawionymi przez koło łowieckie. Idąc dalej lasami dotarliśmy do Zawady Lanckorońskiej i godzinę później do zamku w Melsztynie. Kolejny gotycki obiekt z ciekawą historią na naszej trasie. Wycieczkę zakończyliśmy w Melsztynie w restauracji „Podzamcze” obok której kończy się też niebieski szlak. Po pokrzepieniu się po trasie a przed podróżą wsiedliśmy do czekającego autokaru i ok. 18.30 byliśmy w Rzeszowie. Wycieczkę poprowadzili pomysłodawcy cyklu „Spinacz” kol. Tadeusz Gałązka jako prowadzący i kol. Łukasz Kuczmarz jako zamkowy.

01.Styczniowe spotkanie opłatkowe - 16.01.2013 (środa).

Zgodnie z planem, tym razem 16 stycznia w środę, mialo sie odbyć spotkanie opłatkowe, organizowane wspólnie z Kołem Przewodników. Niestety, spotkanie zostało odwołane, ze względu na panujące zagrożenie grypowe. Takie byly sugestie wielu osób.